Ponad tydzień temu, dzięki hojności mojej fabryki, bawiłam w Barcelonie. Miałam mniej chęci do fotografowania rowerzystów niż na wybrzeżu Bałtyku, ale coś tam się załapało w kadr. Zacznijmy od panoramy miasta. Z daleka budynki wydają się tak ciasno upakowane, że nie wciśniesz nawet szprychy.
drogi rowerowe. No, może z wyjątkiem Barri Gotic (centrum starego miasta). Żadna droga dla rowerzystów nie trafiła na matrycę, ale tu macie pewien pogląd na przestrzenne rozwiązania w mieście.
W Barcelonie, podobnie jak w większości zachodnich miast, jest system ulicznych wypożyczalni rowerów. Zauważyłam co najmniej trzy, ale najbardziej rzucała się w oczy jedna. Chyba nie jest droga, bo na rowerach jeżdżą nawet bezdomni. Na boso.
A na koniec miejsce, które najbardziej przypadło mi do gustu - Park Grecki. Wprawdzie nie wpuszczają tam rowerzystów, ale był prawdziwym wytchnieniem dla zdrożonej turystki :)
Fajna relacja! Mieć blogerkę w domu, to takie podniecające! :)
ReplyDelete:*
ReplyDelete