Thursday, December 23, 2010

Wesołych Świąt! Merry Christmas!

__________________________________________________________________________________


Radosnych Świąt! 
A w Nowym Roku 
niech Poznań stanie się nam drugą Kopenhagą!*

* Wiem, wiem. Gdzie jednak jest napisane, że życzenia mają być realistyczne. W każdym razie mam nadzieję, że rowerzystom będzie w Poznaniu choć trochę lepiej. I tak, wiem, co się mówi o nadziei, ale - jak mówił Edward Dziewoński - "lepiej być głupim z nadzieją niż beznadziejnie mądrym" ;)
__________________________________________________________________________________

Wednesday, November 10, 2010

Prawdziwy szyk

Wczoraj, gdy czekałam na autobus (tak, tak, zrezygnowałam już z dwóch kółek w tym sezonie), moją uwagę przyciągnął ów jegomość. Przyznajcie, rzadko spotyka się taki szyk - bo to nie tylko cycle chic, to szyk całą gębą.

Tuesday, November 9, 2010

Szprychy i druty

W Poznaniu jest coraz mniej sklepów, o których można powiedzieć: Jest tu od zawsze! Do tej topniejącej grupy należy pasmanteria przy Hotelu Rzymskim. Sklep jest w bramie, ale jego właściciele zadbali, by przechodnie dowiedzieli się o nim.



Rower z pewnością zrobiłby wrażenie na paradzie ku czci Jesieni!



 A na koniec powód mojej wizyty w tym sklepie... Na nadchodzący zimny czas zamieniam szprychy na druty.  




Saturday, November 6, 2010

Barcelona

Ponad tydzień temu, dzięki hojności mojej fabryki, bawiłam w Barcelonie. Miałam mniej chęci do fotografowania rowerzystów niż na wybrzeżu Bałtyku, ale coś tam się załapało w kadr. Zacznijmy od panoramy miasta. Z daleka budynki wydają się tak ciasno upakowane, że nie wciśniesz nawet szprychy. 


Jedak to nieprawda. Na turystów czekają szerokie arterie, a na rowerzystów - doskonale przygotowane
drogi rowerowe. No, może z wyjątkiem Barri Gotic (centrum starego miasta). Żadna droga dla rowerzystów nie trafiła na matrycę, ale tu macie pewien pogląd na przestrzenne rozwiązania w mieście.


W Barcelonie, podobnie jak w większości zachodnich miast, jest system ulicznych wypożyczalni rowerów. Zauważyłam co najmniej trzy, ale najbardziej rzucała się w oczy jedna. Chyba nie jest droga, bo na rowerach jeżdżą nawet bezdomni. Na boso.



A na koniec miejsce, które najbardziej przypadło mi do gustu - Park Grecki. Wprawdzie nie wpuszczają tam rowerzystów, ale był prawdziwym wytchnieniem dla zdrożonej turystki :)

Thursday, November 4, 2010

Kwietnik albo niebieski rower / Flowerpot or blue bike

W jesiennym ogrodzie na ul. Nowina pysznił się rower. Kto wie, może gdyby go oskrobali, pojechałby jeszcze?

Wednesday, October 13, 2010

Ukryci rowerzyści / The hidden bikers

Rowerzyści odpoczywają pod Pomnikiem Ofiar Czerwca '56. 
---
The bikers rest near The Monumet of Victims June '56.

Thursday, October 7, 2010

Zachód / Sunset


Sunset #1
Originally uploaded by dudeist
Rowerzysta koło Areny wieczorową porą. Kolejne zdjęcie, które udostępniam dzięki uprzejmości Pawła :)
----
A biker near Arena. Another picture by Pawel :)

Tuesday, October 5, 2010

Pointer 1898


1898 Bike 5
Originally uploaded by dudeist
Wczoraj Paweł zauważył ten rower w pobliżu domu, do którego chodzę na jogę. To ponad stuletni rower! Zobaczcie całą galerię na Flickrze (klik w zdjęcie).
----
Yesterday Paul took this photo near my joga's house. Century-old bike! Look the whole set on Flickr.

Monday, October 4, 2010

Monday, May 31, 2010

Kauczuk w służbie rowerzysty

Sezon rowerowy rozpoczęłam w tym roku późno i od razu od 2 pękniętych dętek. Panowie z serwisu rowerowego mieli dużo uciechy, bo w zeszłym roku z podobnym problemem (jeszcze ze starym rowerem) pojawiałam się u nich przynajmniej raz na 2 tygodnie. "Co pani wyprawia na tym rowerze?" Odparłam skromnie, że nic, że ja spokojny rowerzysta jestem i czasem tylko trochę za dużo do sakw napcham. A sakwy te - niech je szlag - są bardzo pojemne. 

Last time I had a problem with a inner tube. Probably the reason were too heavy bike-bags. Unfortunetly sometimes I have to carry the books, laptop etc. My bike-mechanic suggested that I should change the tyre. Now I've Schwalbe Marathon Plus and... so far so good.


Pan z serwisu kiwał głową, gdy opowiadałam mu, że zwykle to "na pusto" jeżdżę, ale w piątek to i trochę książek, laptop i małe zakupy. A, i te ciuchy na zmianę, co je przez cały tydzień gromadziłam w pracy. "Tu tylko Schwalbe pomoże, a jak Pani dętkę przy tej oponie przebije to powiesimy Pani zdjęcie w warsztacie". Na razie nie wisi ;)

W sumie to dopiero teraz przyjrzałam się, co to za opona - oto Schwalbe Marathon Plus


W pewnym sklepie rowerowym reklamują ją tak: "Całkowicie rozluźniony przejedziesz poprzez stłuczone szkło" (sic!). Po tłuczonym szkle nie jeżdżę. Na rowerze staram się też przesadnie nie rozluźniać, ale dobrze jest wiedzieć, że się ma Smart Guard (to niebieskie na przekroju), a "elastyczny kauczuk efektywnie odpiera wdzierające się obce ciała". Dodam tylko, że opór toczenia dość wyraźnie się zwiększył, ale trudno. Wolę jechać, nawet z niejakim oporem, niż spacerować z pękniętą dętką.  

Thursday, May 27, 2010

4 pory roku: chyba jednak wiosna

Od pewnego czasu noszę się z zamiarem obfotografowania mojej trasy do pracy. Może dzięki temu na nowo odkryję uroki drogi, którą dojeżdżam do fabryki już ponad 3 lata. Na razie jednak na "noszeniu się" poprzestaję. Mam za to zdjęcia moich 2 ulubionych miejsc z różnych pór roku. Lubię te zakątki, bo są niczyje - nikt tam nie strzyże trawników, nie przycina krzewów. Gdy zmienia się pora roku, właśnie tam widać to najlepiej. Nie trzeba wypatrywać pierwszych pączków, czy tam innych "zawiązków". Natura od razu wali po łbie.

I'm going to prepare a short photo-story about my road to work. Maybe it helps me to discover again the bike-line, which I've been riding for 3 years. At the beginnig I've for you 4 pictures, which I took during the different seasons of the year. In this pictures you can see my favourite places. These are no-man's-land. Noone takes care about the grass, the trees etc. It's a kingdom of nature. 



Krzewy między domami przy ul. Rycerskiej


Droga rowerowa przy ul. Niestachowskiej

Ps. Droga koło Rusałki akurat nie prezentuje się najlepiej, bo niedawno trwały tam intensywne wykopki. Zdaje się, że ciągną kable do nowej sygnalizacji świetlnej. Poza tym dzisiaj rano nie było słońca, więc zdjęcie "z telefonu" wygląda gorzej niż zazwyczaj. No nic, postaram się w następnych wpisach choć trochę zrehabilitować tę część trasy. W końcu jest tam spora górka, która co rano dostarcza mi wiele radości, pozwalając się rozpędzić do 40 km/h. 

Sunday, May 23, 2010

W czasie deszczu rowerzyści się nudzą?

W miniony weekend, za namową mojej Mamy, postanowiłam zamienić kulturę fizyczną na... tę drugą, normalną. Silną grupą udaliśmy się do Muzeum Narodowego, by podziwiać rzeźby i obrazy. Sztuka współczesna z rzadka przyprawia mnie o silniejsze emocje, ale przed tym obrazem spędziłam dłuższą chwilę.

Last weekend I went to the National Museum. I'm not a big fan of modern art but this picture attracted my attention. This year May is awful, wet and cold and I ride my bike not so often as I planned. That's why everything connected with cycling is so important for me ;)


Józef Czapski, Rower, 1956

Jeśli zabierzecie jakiegoś rowerzystę do muzeum albo galerii i na chwilę stracicie go z oczu, przypuszczalnie znajdzie się  w okolicy dzieła związanego, choćby luźno, z rowerem. Trudno, rowerzystą się jest, a nie bywa!

Wednesday, March 10, 2010

Cieplej? Prędzej wyniosą ci rower z piwnicy!

Chciałam zaczekać, aż temperatura rano zacznie przekraczać 0 stopni. Niestety, nic nie wróży rychłych zmian na lepsze. Wyciągnęłam więc z szafy ocieplane spodnie od dresu i legginsy. Wełniane skarpety też wyciągnęłam, polar, jako i nauszniki z futerkiem. I podkoszulkę. Odziawszy się na tzw. cebulkę, co zajęło mi jakieś 10 min., ponieważ z każdą kolejną warstwą odzieży było mi trudniej się ruszać, poszłam na balkon po rower. Zeskrobałam szadź z siodełka i... wybrałam się na krótką przejażdżkę do sklepu.
__________________________________________________________________________________
I wanted to wait until the morning temperature will be higher than 0 degrees. Unfortunately, nothing is going to change. So every morning I put on so many warm clothes that I almost can't walk ;) But it doesn't matter - finally I've started to ride my bike to work. Below few pictures of "frozen bike" which I took last weekend.





Pod marketem stał rower. Chyba ktoś zostawił go na noc, bo piękne wzorki Dziadek Mróz wymalował na siodełku i torbie pod siodełkiem.




Choć rączęta drżały z zimna, cyknęłam też ośnieżone kółko. Przy okazji jednakowoż udało mi się ująć jeden z durniejszych stojaków rowerowy, jaki zdarzyło mi się widzieć. Co ja mam sobie do tego przyczepić? Szprychę? Inni klienci sklepu, który "jest tani", podzielają moją opinię, bo najczęściej do tego dynksa przypinają psy ;)

A jaki z tego wszystkiego morał? Jeśli masz się przepastną szafę pełną ocieplanych sztuk i par, nie czekaj na wiosnę.

Friday, January 8, 2010

Nieczynne do pierwszych roztopów

Niespodziewanie pod koniec listopada urwał mi się sezon rowerowy. Przyznaję, że nie starcza mi odwagi i samozaparcia, żeby teraz wybrać się nawet na krótką przejażdżkę. Blogowo też jakoś zapadłam w sen zimowy. Jeśli w najbliższym czasie coś tu podrzucę, to raczej nie będzie dotyczyło rowerowych wypraw. Przynajmniej nie moich. Na wszelki wypadek mówię więc: Dozoba po roztopach!