Friday, December 30, 2011

Dzienniki rowerowe

Plucha, wiatr i nieco nostalgiczny nastrój, który dopada mnie pod koniec roku, kazały mi sięgnąć po mój zimowy zestaw ratunkowy: grzaniec, słodycze, koc i książka. Od kilku dni zaczytuję się w "Dziennikach rowerowych" Davida Byrne'a. Wokalista Talking Heads jest zapalonym rowerzystą i gdziekolwiek się nie udaje zabiera ze sobą składany rower, żeby z poziomu siodełka poznawać nowe miejsca. Znacie to uczucie, gdy ktoś wyrazi Wasze myśli i zgrabnie przeleje je na papier? Zaczęło się już we wstępie:

"Ów punkt widzenia - perspektywa dwóch kółek, szybszych niż spacer i wolniejszych niż pociąg, ze wzrokiem nieco ponad poziomem oczu przeciętnego śmiertelnika - przed trzydziestoma laty stał się moim panoramicznym oknem na świat, i jest nim do dziś. Okno jest duże i wychodzi głównie na pejzaż miejski. (Nie jeżdżę wyczynowo i nie biorę udziału w wyścigach). Przez nie oglądam w przelocie myśl innego człowieka, wyrażoną poprzez architekturę miast, w których przyszło mu żyć". (David Byrne, Dzienniki rowerowe, WAB 2011, s. 10)

Recenzję książki może dorzucę później. Teraz wracam do rozdziału o rowerowym Berlinie. Was zostawiam z muzyką i linkiem do strony poświęconej dziennikom.

Friday, December 23, 2011

Wesołych!


Setek kilometrów nowych dróg,
odwagi do przecierania ścieżek jeszcze nieodkrytych,
zmierzania do celów, 
do których nie przyznajecie się nawet przed sobą,
wiatru tylko w plecy,
bratniej duszy czekającej u końca drogi,
rowerzystom i nie tylko 
życzy autorka bloga :)

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!



Monday, December 19, 2011

Rowerowy 2011 - część I


Świadomość, że mamy już 2012, jeszcze na dobrze w nas nie zagościła, więc nim jasnym wzrokiem spojrzymy w przyszłość - szybki rzut oka na miniony rok. Uprzedzę tylko, że przegląd rowerowych wydarzeń jest kompletnie nieobiektywny i totalnie, a jakże, pojechany ;)

Styczeń
Hiszpańscy naukowcy odkryli, że mądre dziewczyny jeżdżą na rowerach. Wobec tego - gdy początku roku zima trochę odpuściła - zaczęłam sezon. Nie zeszłam z roweru nawet, gdy zima pod koniec miesiąca popieściła nas spadkami temperatury do -28 stopni. Notowałam wtedy na Facebooku: "Przyjechałam dzisiaj do pracy z zimnymi udkami. To śmieszne, że na rowerze najbardziej marzną mi nogi. Trzeba będzie zwiększyć liczbę warstw na kończynach".

Luty 
Pod koniec miesiąca gruchnęła radosna wieść. Sejm przyjął ważne poprawki w kodeksie drogowym, dzięki którym dzisiaj już na pewno wiadomo, że m.in. mamy pierwszeństwo na przejeździe rowerowym, omijanie aut z prawej strony to norma a nie brawura, dzieci mogą jeździć w przyczepkach, a rowerzyści parami. Krótko mówiąc, prawo miało wreszcie dogonić rowerzystów. Z niecierpliwością zaczęliśmy odliczać czas do przyjęcia zmian przez senat i podpisanie ich przez prezydenta.

Marzec
Zima nie odpuściła, a ja dalej jeżdżę na rowerze i w dodatku zachciewa mi się długich wypraw, więc pod koniec miesiąca postanawiam, że pojadę z SRM na wycieczkę rowerową. Tymczasem Lech Janerka zagrzewa na koncercie w Och-Teatrze:


Kwiecień
W kraju jakoś nic wiekopomnego w kwestiach rowerowych chyba się nie wydarzyło, a przynajmniej Google nic nie podpowiedziało. Za to w samym Poznaniu rowerowa rewolucja! Ogłoszono, że w stolicy Pyrlandii powstanie strefa tempo 30. Dodać należy, że poznańscy rowerzyści wykazali się bezprzykładną mobilizacją. Do ostatnich chwil ważyły się losy projektu, ponieważ do ZDM-u wpłynęło 40 wniosków (phi!) od kierowców niezadowolonych z proponowanych rozwiązań. Odpowiedź cyklistów była szybka - ZDM otrzymał ponad 100 pozytywnych opinii dotyczących strefy.

Maj
Dokładnie od 20 maja zaczęły obowiązywać przyjęte przez sejm zmiany w kodeksie drogowym. W internecie pojawiło się mnóstwo omówień i wykresów obrazujących, w jaki sposób rowerzyście wolno się teraz poruszać po drogach. Dla odmiany tutaj porównanie starych i nowych zapisów oraz link do Dziennika Ustaw.

Czerwiec
Sezon rowerowy w pełni. W Poznaniu odbywa się Święto Cykliczne, w Warszawie konferencja
Polska w Rowerowej Europie, a tymczasem w Afryce... rozpoczyna się 19. etap sztafety Afryka Nowaka. Uczestnicy tego szalonego i fantastycznego przedsięwzięcia dotarli do Czadu:

"A więc zajadamy się avocado, papajami, bananami, pomarańczami. Wodę czerpiemy ze strumieni, które są też dla nas miejscem kąpieli. [...] Solidnie dają nam w kość liczne zjazdy i podjazdy, które wyciskają z nas litry potu. Szczególnie trudno jest Pawłowi, który ma problemy techniczne ze swoim rowerem i zmuszony jest go na każdej górce prowadzić, choć z resztą to i tak nas to zbytnio nie dzieli, bo i my prowadzimy rowery w miejscach dużych i piaszczystych podjazdów".
Resztę przeczytajcie sami ;)


Cdn.

Friday, December 9, 2011

Ostatni Mohikanie, czyli jak nie spaść z siodełka

Późną jesienią i zimą się jeździ. Ubiera się ciepło, ale nie za ciepło. Rower świeci jak choinka i jest regularnie konserwowany. To już mamy ustalone. Czas powiedzieć: W JAKI SPOSÓB się jeździ? Jazdę w śniegu możecie potrenować na jakiejś piaszczystej powierzchni, szybko się przekonacie, że w takich warunkach lepiej jeździć:

Wolno.
Nie ma się co czarować. Warunki na drogach są teraz znacznie trudniejsze i bardziej nieprzewidywalne. Na razie w Poznaniu mieliśmy trochę deszczu i kilkuminutowe opady śniegu, ale wiadomo - będzie gorzej ;) Zalane albo zaśnieżone ulice kryją wuchtę pułapek: oblodzone fragmenty, na których łatwo stracić równowagę, przykryte sypkim śniegiem albo zalane dziury, śliskie błoto pośniegowe... Jeśli pojedziecie wolniej, dacie sobie z tym wszystkim radę.

Nisko siodełko, wysoko kierownica. 
Kluczową sprawą staje się teraz pewność, że w każdych warunkach zachowamy równowagę. Obniżenie siodełka obniży też środek ciężkości, a podniesienie kierownicy wymusi wyprostowaną sylwetkę, która pomaga w utrzymaniu pionu nawet na bardzo śliskiej powierzchni. Z początku może się to wydawać niewygodne, zwłaszcza osobom, które są przyzwyczajone do szybkiej, sportowej jazdy, ale jako się rzekło - zimą zwalniamy. Poza tym z obniżonym siodełkiem w razie potrzeby jesteśmy w stanie szybciej podeprzeć się nogą, a czasami właśnie ułamki sekund chronią nas przed wywrotką. Powinniście siedzieć na tyle nisko, żeby w razie potrzeby, nie zsiadając z siodełka, postawić całą stopę na ziemi. Żadnego tańcowania na paluszkach - cała stopa. 

Ostrożnie z hamowaniem.
Osobiście na czas zimy zapominam o istnieniu przedniego hamulca. Zblokowanie przedniego koła to niezawodny sposób na wpadnięcie w poślizg. Hamujemy tylnym, a i to delikatnie, pulsacyjnie. Raczej wytracamy szybkość niż próbujemy efektownie zatrzymać się w miejscu, bo może się zakończyć jeszcze efektowniejszym wykopyrtnięciem. 

Po chodniku.
Jeśli skończyła się droga rowerowa, a pogoda pokazała, na co ją stać, nie waham się. Wolę narazić się na fukanie pieszych i odpuścić sobie jazdę ulicą. Trudno. W deszczu fatalna nawierzchnia naszych dróg zmienia się w jeziora. Nawet jeśli jesteście przygotowani na opady (macie pełne błotniki i odpowiedni strój), to i tak zmoczą Was fontanny wody spod kół samochodów. Na to, że kierowcy ominą kałużę, bo obok niej właśnie przejeżdża rowerzysta, oczywiście nie liczymy. Ze śniegiem sprawa jest taka, że szybko rozjeżdżany przez auta, gromadzi się przy krawężnikach, a na jezdni tworzy koleiny. Zostaje więc jazda albo środkiem pasa i tamowanie ruchu albo jazda koleiną, z której wyskoczenie może nie być łatwe.

Czasami na piechotę.
Wiem, że to może być dla niektórych bluźnierstwo, ale czasami po prostu nie da się inaczej - trzeba zsiąść z roweru i przeprowadzić go po najbardziej niebezpiecznej powierzchni. Przy okazji, zsiadamy bardzo ostrożnie. Na rowerze często nie odczuwamy, jak śliska jest nawierzchnia, po której się poruszamy.

Bez dziwactw.
Na niektórych portalach możecie przeczytać, że zimą przydają się kolcowane opony na rower. Tak, ale pod warunkiem, że jeździcie po polach i lasach, a nie po mieście. Takie opony zdają egzamin jedynie na kopnym śniegu, a nie w metropolii, gdzie biały puch szybko zmienia się w breję. Jazda z kolcami po bruku albo co gorsza po torowisku tramwajowym szybciej skończy się upadkiem niż jazda na semi slickach po śniegu.

Na czym polega zabawa?
Na co wolisz się wywrócić na beton, czy na biały puch? Co wolisz marznąć na przystanku, czy rozgrzać się po 5 minutach jazdy? Wolisz stać w kilometrowych korkach i kląć na zaskoczonych zimą drogowców, czy podziwiać zimową aurę z wysokości (obniżonego) siodełka? Wolisz tkwić w zatłoczonym tramwaju, czy być panią/panem własnego czasu? Chcesz oglądać świat przez zaparowane szyby, czy cieszyć się zimową, czasami przecież piękną, aurą, mknąc ulicami miasta?


Tuesday, December 6, 2011

Wesołych Mikołajek!

Uwielbiam 6 grudnia, bo to taka przyjemna przygrywka przed świętami. Zwykle mam już wtedy upieczone pierniki, które... wprawdzie mają marną szansę, by dotrwać do Bożego Narodzenia, ale za to przez jakiś czas cieszą oko, że o żołądku nie wspomnę. Wiadomo, rowerzysta spala, więc rowerzysta jeść musi. I to dobrze jeść! Zatem wszystkim rowerzystom - i tym, co już odstawili rowery, i tym, którzy nadal walczą - życzę radosnego dnia. Niech Wam Mikołaj nawkłada od butów!