Sunday, July 26, 2009

Pożycz sobie zielony rower

Jeśli jesteś właśnie w Poznaniu i bardzo chcesz pojeździć sobie rowerem, a własnych dwóch kółek brak - gnaj Pestką (PST - Poznański Szybki Tramwaj) na Piątkowo i idź na dworzec autobusowy. Jest tam wypożyczalnia rowerów prowadzona przez MPK. Ponoć co roku około 300 osób, głównie studentów dojeżdżających do kampusu Morasko, podpisuje umowę, dzięki której bezpłatnie korzystają z zielonych dwóch kółek. Jeśli właśnie przyjechałeś do Poznania i nie masz ochoty podpisywać żadnych umów, zapłacisz 2 zł za godzinę wypożyczenia jednego roweru (regulamin). Biorąc pod uwagę obecne ceny biletów, to naprawdę niewiele (bilety - cennik). Można ruszyć w kierunku Moraska albo wybrać się zwiedzić Stary Rynek (ok. 30 min. pedałowania). Większość trasy prowadzi ścieżkami rowerowymi, m.in. wzdłuż/pod ul. Mieszka I, potem wzdłuż Cytadeli aż do Garbar. Na Garbarach niestety ścieżka się kończy, ale do Starego Rynku zostaje już mniej niż 1 km.
Wyświetl większą mapę Na miejscu może się jednak okazać, że są szybsze sposoby przemieszczania się po mieście. Nie mam bladego pojęcia, gdzie się to wypożycza.

Wednesday, July 22, 2009

Kelly's lans

Od 2 tygodni jeżdżę nowym rowerem, a jeszcze się tym nie pochwaliłam. Spieszę to naprawić. Chciałabym przy tym napisać, że spędziłam wiele godzin na specjalistycznych forach, wybierając najbardziej optymalne 2 kółka. Nic z tego, miałam tylko jeden dylemat: MTB czy trekking? Przedłożyłam w końcu wygodę nad lans, a miły sprzedawca z Armot Bike dobrał mi rower do koloru butów i dorzucił odpowiednie rękawiczki. Zwróćcie też uwagę na kolor torebki pięknie... konweniujący z barwą trawnika. Kelly's OMEGA - wersja do pracy. Sakwy wprawdzie są nadal podarte, ale na szczęście plecak przez nie jeszcze nie wypada: Wersja weekendowa, czyli bez bagażu. Od razu zażyczyłam sobie, by w sklepie zamontowano półpełne błotniki i bagażnik. "Nie uznaję błotników" - pogardliwie rzucił pan stojący za mną w kolejce. No cóż, też na początku mojej rowerowej przygody "nie uznawałam". Wystarczyło jednak pół godziny jazdy w deszczu, bym stała się ich gorącą zwolenniczką. Wyjaśniłam to uprzejmie. "To się bierze potem prysznic" - zauważył rezolutnie. No i jak tu kontynuować rozmowę po takiej ciętej ripoście? Lato mamy deszczowe, więc błotnikami cieszę się niemal co drugi dzień. Żałuję jedynie, że nie było wersji z chlapaczami.

Saturday, July 18, 2009

Style over speed, baby

Od kilku miesięcy z przyjemnością zaglądam na bloga Cycle Chic from Copenhagen. Nie mogę się napatrzeć na kopenhaskich rowerzystów - kobiety na wysokich obcasach i mężczyzn w garniturach, którzy majestatycznie przemieszczają się po mieście. A te rowery! Miejskie, ozdobione w cudaczny sposób, albo przystosowane do przewozu sporych ładunków. Dzisiaj okazało się, że cudze chwalę, a swojego nie znam. Wrzućcie koniecznie w Google cycle chic. Dostaniecie listę polskich blogów o szykownych rowerzystach. Jest też wpis w wiki. Serce rośnie. Poniżej bardzo skromna próbka cycle chic z Poznania. I sztuczne bywa piękne. Kwiaty we włosach...

Sunday, July 12, 2009

Rowery w reklamie ulicznej (Warszawa)

Pod koniec czerwca spędziłam parę godzin, w tym kilka nocnych, w Warszawie. Gdy rozglądałam się ze znajomymi za knajpą, której nie zamykają przed 23:oo, moją uwagą zwróciły, a jakże, rowery. Większość z nich miała właśnie taką rolę - przykuć wzrok. Rowery, zwykle zepsute, pomalowane w oczojebne kolorki i obwieszone tablicami reklamowymi można zobaczyć także w Poznaniu. Stolica jednak zadała szyku i o żadnym kiczu nie może być mowy. Sami zobaczcie: [Bike and the street advertising - Warsaw] Rower przy knajpie Rower reklamujący sklep z holendrami Przedwojenny policjant na rowerze