Niespodziewanie pod koniec listopada urwał mi się sezon rowerowy. Przyznaję, że nie starcza mi odwagi i samozaparcia, żeby teraz wybrać się nawet na krótką przejażdżkę. Blogowo też jakoś zapadłam w sen zimowy. Jeśli w najbliższym czasie coś tu podrzucę, to raczej nie będzie dotyczyło rowerowych wypraw. Przynajmniej nie moich. Na wszelki wypadek mówię więc: Dozoba po roztopach!
No comments:
Post a Comment