Pogoda w tym roku jest wyjątkowo łaskawa dla rowerzystów. Zachowajcie jednak czujność - "Winter is coming!". Deszcz, śnieg, a przede wszystkim sól, którą tak rozrzutnie sypią na naszych drogach, mogą porządnie dać się we znaki rowerowi. W internecie znajdziecie nawet porady, żeby zimą przesiąść się na tańszy, starszy rower, którego nie będzie żal dorżnąć. Można i tak, ale moim zdaniem przedmioty - nawet tak wyjątkowe jak rower - są po to, żeby je używać i zużywać. Przy odrobinie wysiłku ochronicie swoje dwa kółka i zapewnicie sobie komfort jazdy.
Przegląd przed zimą?
Warunki na drogach będą trudne, więc musicie być pewni, że rower po lecie jest w
dobrym stanie technicznym. Jeśli sporo jeździliście, można nawet zrobić przegląd. (No, chyba że ktoś wziął udział w czerwcowych
warsztatach w Rowerowni i teraz sam sobie poradzi z "nareperowaniem" :)). Serwisy świecą po sezonie pustkami, więc możecie liczyć na zrobienie roweru nawet w jeden dzień. Niestety, ceny w związku z tym nie spadły. Nie dajcie się jednak namówić na
żadną wymianę osprzętu! Duże zakupy - wiosną, teraz w zupełności wystarczą naprawy, które wchodzą w zakres przeglądu: regulacja hamulców, przerzutek, centrowanie kół, smarowanie.
Na czym nie warto oszczędzać?
Na 4 rzeczach: klockach hamulcowych, oświetleniu, błotnikach i smarze.
Klocki hamulcowe. Filozofii nie ma - na mokrej powierzchni droga hamowania się wydłuża. Wyregulowane hamulce z nowymi klockami to nie kwestia komfortu jazdy tylko bezpieczeństwa. Absolutny, bezdyskusyjny "must have".
Oświetlenie. Jeśli jeździcie na 8 godzin do pracy, to albo rano, albo po południu będziecie wracać po ciemku. Zresztą w ciągu dnia na dworze panuje szaruga i widoczność też jest znacznie gorsza. O tej porze roku po prostu nie ma wymówek - odblaski nie wystarczą. Jest kompletnie bez znaczenia, czy jeździcie wyłącznie drogami rowerowymi albo chodnikami, czy ulicą. Tylko w tym tygodniu parę razy zdarzyło mi się na drodze dla rowerów w ostatniej chwili uniknąć zderzenia z dziabągiem, który poskąpił na światełka. Ludzie! Trochę wyobraźni! Krótko mówiąc, jesienią i zimą robimy z roweru dyskotekę - migamy wściekle od kierownicy i od zadniej strony. I nie zapominamy zapakować do torby zapasowych baterii do lampek.
Na przód warto rozważyć zakup lampki, która nie tylko będzie sygnalizowała Waszą obecność na drodze, ale i w razie potrzeby
oświetlała trasę przed Wami. Przydaje się to w naszych niedoświetlonych miastach. Dostępna jest cała gama lampek ledowych, które są stosunkowo drogie. Co by taka lampka dobrze pełniła swoją rolę, potrzebnych jest przynajmniej 5 ledów, a to już koszt od 70 zł w górę. Żeby zaoszczędzić, możecie kupić lampkę z żarówką o mocy 1V. Sprawdziłam, świetnie się spisuje nawet tam, gdzie jest ciemno jak w głębokiej... pupie.
Błotniki. Tak, wiem, prawdziwi twardziele nie montują do roweru błotników. No, ostatecznie kupują połówki, które można szybko zdemontować. Prawdziwi twardziele mają też błoto w gaciach, przemoczone papcie i kompletnie zafajdany rower. Bo pełne błotniki nie tylko chronią Was, ale i najmniej odporne na wodę i sól części Waszych rowerów. Montaż takich błotników jest bardziej kłopotliwy niż połówek na szybkozłączki, ale warto się pomęczyć. Wie to każdy, kto w deszczu jechał z nieosłoniętymi oponami. Leniwcom, takim jak ja, radzę po prostu kupić błotniki w sklepie z serwisem i poprosić o montaż. W przyzwoitych serwisach usługa jest darmowa.
Smar do łańcucha. Jesienią i zimą smar szybko się wypłukuje, więc po każdej trasie w deszczu czy śniegu, czyścimy i osuszamy łańcuch oraz smarujemy. Powtórzę, czyścimy, potem smarujemy ;) Nie używamy żadnych WD40 ani innych domowych wynalazków, tylko smaru z teflonem. Polecam FinishLine - nie jest tani, ok. 20 zł za buteleczkę, ale za to wydajny. Opakowanie z pewnością starczy Wam na zimę, a i pewnie sporo na wiosnę zostanie.
No i co? Nie ma tragedii, parę drobnych inwestycji i Wasz bicykl jest gotowy na zawieje i zamiecie. No, to ubieramy się i ruszamy. Z wysokości siodełka śmiejemy się w twarz skulonym na przystankach ludziom i kierowcom klnącym na korki.
Stay tuned. Wkrótce trochę o technice jazdy w utrudnionych warunkach pogodowych, które - miejmy nadzieję - prędko nie nadejdą.