Uwielbiam 6 grudnia, bo to taka przyjemna przygrywka przed świętami. Zwykle mam już wtedy upieczone pierniki, które... wprawdzie mają marną szansę, by dotrwać do Bożego Narodzenia, ale za to przez jakiś czas cieszą oko, że o żołądku nie wspomnę. Wiadomo, rowerzysta spala, więc rowerzysta jeść musi. I to dobrze jeść! Zatem wszystkim rowerzystom - i tym, co już odstawili rowery, i tym, którzy nadal walczą - życzę radosnego dnia. Niech Wam Mikołaj nawkłada od butów!
No comments:
Post a Comment